proj.logo kadeckiego - Adam Kilian
proj.strony - Kuba Pawluk
13.3.2025
Rejestr odwiedzin:
gość strony.



Administracja
|
|  | Król Stanisław August Poniatowski -założyciel Szkoły Rycerskiej (1765) |  | "Pamiętaj, żeś miał honor być kadetem." książe Adam Czartoryski (1766) - pierwszy komendant Szkoły Rycerskiej |
Krótka refleksja o kadetach w 7 częściach. (33)

wprowadził na stronę Marian Pawluk (27.07.2004)
Autor: Janina Borowska
CZĘŚĆ 3 Odbudowa Ojczyzny i rodziny.

Po powrocie na warszawskie zgliszcza i ruiny kilka miesięcy „mieszkałyśmy” – podobnie jak większość Warszawiaków – w wojennych okopach. Usuwałyśmy gruzy i szukały w Ojczyźnie „kąta”, gdzie można byłoby przetrwać zimę do następnego lata. Pragnęłyśmy jak najszybciej rozpocząć pracę w Instytucie Radowym, którego budynki były wypalone a całe wyposażenie doszczętnie zniszczone. Po dwóch latach trudnej odbudowy Instytut wznowił statutową działalność kliniczną i naukową a ja zajęłam moje dawne nieźle wynagradzane stanowisko w jego aptece.
W lipcu 1947r. poznałam pierwszego kadeta. Był nim ówczesny student Politechniki Warszawskiej Jan Borowski*, który po ukończeniu studiów został moim mężem. Z nim przeżyłam ponad 50 szczęśliwych lat i wychowałam czworo dzieci: syna i trzy córki. Wszystkie ukończyły studia wyższe i jako matka jestem dumna z ich duchowych i materialnych osiągnięć.
Początkowo sądziłam, że to mój życiorys obejmujący patriotyczną przeszłość rodziców, wzbogacony wspomnieniami, epizodami mojej „młodości, której nie było”, później wyrzeczeniami dla rozwoju osieroconej rodziny, trudami jednoczesnego zdobywania wiedzy i środków do życia, a także zagrożeniem tego życia na obczyźnie, będzie dominował nad byłym kadetem i młodym studentem słuchającym z podziwem moich opowiadań.
Ale to On, mój kadet, okazał się człowiekiem niepospolitym. Rodzice jego – obydwoje – byli Powstańcami Śląskimi. W wieku 29 lat miał przebogaty życiorys ściśle związany ze zmiennością losów Ojczyzny i jego kadecką przeszłością. Powiedział mi wtedy, że zna jeszcze inne, dłuższe, bardziej zawiłe i niebezpieczne drogi na wschód i zachód, tam i z powrotem, których – będąc Polakiem – nie można bezkonfliktowo ominąć, żeby z pełnym spokojem żyć i pracować we własnej Ojczyźnie.
Analizując swoje przeżycia, powiedział mi, że swoje obowiązki rozumie po kadecku. Musi umieć pogodzić swoją historyczną pamięć o wojnie i walce, cierpieniu, głodzie i poniżeniu z koniecznością wyłączenia jej na czas bieżącej pracy dla Ojczyzny i czas niezbędny do wychowania i utrzymania zdrowej rodziny. Tego nauczono go już na kadeckiej ławie szkolnej.
Oto jak zawiłe były życiowe meandry mojego męża Jana Borowskiego, ukochanego jedynaka swoich rodziców – Józefa i Ireny z d. Sarneckiej. Urodził się 23. Lipca 1918r w Częstochowie. Od 1933r. do 1938r. był kadetem Korpusu Kadetów nr 3 w Rawiczu. Zdał maturę w 1938r. i rozpoczął studia na Politechnice we Lwowie. Po kampanii wrześniowej ten zahartowany kadet i żołnierz, ogarnięty wolą walki o wolność Ojczyzny usiłował przedostać się przez Węgry na Zachód do Francji przez granicę polsko-rumuńską. Przypłacił tę próbę wysoką ceną. Został aresztowany na granicy przez NKWD i skazany na 3 lata łagrów sowieckich na dalekiej Syberii. Przetrzymał katorżnicze warunki dzięki szlachetności nieznanego lekarza Polaka.
Na podstawie porozumienia rządu gen. Sikorskiego ze Stalinem został zwolniony z łagru w 1941r. i mógł wstąpić do Polskich Sił Zbrojnych na terenie ZSRR. Zarejestrowany został w Armii Polskiej 14.9.1941r. z przydziałem do 16 pułku piechoty. Uratowany dla Wojska Polskiego zmienił swój przydział z piechoty na broń pancerną, aby po przeszkoleniu podchorążackim dowodzić najskuteczniejszym, ale zarazem najbardziej niebezpiecznym rodzajem broni – pancernej.
Po roku zwycięskich bitew stoczonych w kampanii II Korpusu Polskiego we Włoszech od południowych Apeninów poprzez Monte Cassino, Ankonę aż do Bolonii na Nizinie Lombardzkiej nadszedł upragniony czas pokoju.
Dla żołnierzy Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie był to jednak czas dręczących, trudnych decyzji: która droga prowadzi do Ojczyzny wytęsknionej, do spokoju w rodzinnym domu? Ale nie wiadomo czy Ojczyzna i ten dom będzie gościnny dla wojennych tułaczy?
Ale tak czy owak będzie to dom rodzinny! Tam czekają stęsknieni – Ojciec i Matka, drodzy i bliscy sercu!
Był po zakończeniu działań wojennych komendantem Polskiego Obozu Repatriacyjnego nr 94 w Polkemmat w Szkocji. Był odpowiedzialny za decyzje podwładnych, zwłaszcza gdy były one inne aniżeli oczekiwało Naczelne Dowództwo. Sam zrezygnował z kuszącej oferty bezpłatnych studiów politechnicznych na Zachodzie. Myślał o rodzicach, chciał bezpośrednio służyć własnemu krajowi, Polsce. Zdecydował się na niezwłoczny powrót do Polski.
Nabrzeże portowe w Gdyni, do której przybył statek żołnierzy, nie okazało się zbyt gościnne. Nie powitało młodego oficera uroczystym aplauzem, lecz więzienną izolatką. „Wyzwolona” Ojczyzna bowiem tak została uprzedzona do swych najwierniejszych synów, że dopiero interwencja zrozpaczonych rodziców i gwarancje ich najbliższych towarzyszy broni z Powstań Śląskich umożliwiły por. J.Borowskiemu powrót do wolności.
Epizod aresztowania na Nabrzeżu Gdyńskim pozostał w psychice młodego oficera nigdy nie zagojoną raną. Mimo wielu dramatycznych wydarzeń i rozterek kadecki hart umożliwił por. Borowskiemu odzyskanie równowagi duchowej.
Ukończył studia politechniczne i podjął twórczą pracę projektanta inwestycji przemysłowych. Specjalizował się m.in. w urządzeniach bezpieczeństwa pracy i ochrony środowiska. W tej dziedzinie wyróżnił się postępowymi rozwiązaniami technicznymi i patentami. Zdobył powszechne uznanie jako mistrz techniki, racjonalizator i główny specjalista ochrony środowiska, któremu wielokrotnie powierzano kierownictwo nad resortowymi zespołami administracji państwowej oraz w instytucjach branżowych i samorządowych.
c.d.n.
*) Jan Borowski KK3/2 rm 38 Księga Pamięci Kadetów II RP str. 115.
|
|
|